Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Wywiad z Alicją Grabką

Autor: Redakcja Budowlani

Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Wywiad z Alicją Grabką

- Dla mnie był to pierwszy mecz od grudnia. Wiele to dla mnie znaczyło, aby spotkanie wygrać. Zapomniałam jak smakuje zwycięstwo. Bardzo się cieszę ale też wiemy nad czym musimy popracować. Ogólnie uważam, że pokazałyśmy się z dobrej strony. W ciężkich momentach, oprócz trzeciego seta, potrafiłyśmy wyjść z tych sytuacji. Dużo do poprawy ale też jestem optymistycznie nastawiona po tym sparingu - mówi Alicja Grabka po pierwszym meczu w II Memoriale Michała Cichego.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Po dwóch pierwszych setach mieliśmy ochotę na zwycięstwo 3:0, jednak na ostatni gwizdek musieliśmy troszkę dłużej poczekać. Trzeba też pamiętać, że jest to okres przygotowawczy i testowanie różnych wariantów jest równie ważne.

- Po dwóch setach trener zrobił zmiany. To na pewno miało też wpływ. Trzeba było się dostosować do nowych zawodniczek. Sparingi są od tego, żeby próbować i robić rotację. Uważam, że wyglądało to fajnie. Apetyt rośnie w miarę jedzenia to prawda i mam nadzieję, że w finale pokażemy się z jeszcze lepszej strony.

Już po plaży w Ustce podkreślałaś, że bardzo cieszysz się z powrotu do grania. Widać ten błysk w oku.

- Dla mnie to była pierwsza tak długa przerwa od siatkówki. Osiem miesięcy bez dotykania piłki to było naprawdę coś bardzo ciężkiego. Wiedziałam, że fizycznie sobie z tym poradzę. Bardziej nie wiedziałam jak moja głowa to zniesie. Bardzo się cieszę, że już jestem. Nie boli mnie ta noga i wydaje mi się, że jak ktoś nie wiedział, że miałam operację to z boku nie wygląda to najgorzej. Chciałam też podziękować Guardian Clinic - to oni przygotowali mnie do tego sezonu. Teraz widzę jak ciężką i dobrą rehabilitację przeszłam. Noga po prostu daje radę!

To był trudny okres dla Ciebie, ale jak widać już było w tym sparingu, świetnie sobie z tym poradziłaś.

- Był to ciężki czas ale też ten czas otworzył mi oczy na wiele spraw. Niby nie miałam czasu by spędzić go z rodziną, czy znajomymi i przyjaciółmi. Po pierwszej pięciomiesięcznej rehabilitacji, gdzie byłam zamknięta w Koninie, jak przyszedł czas wakacji to moja głowa zrozumiała jak bardzo tego potrzebowałam żeby mocno zatęsknić za siatkówką. Dla mnie siatkówka zawsze była całym życiem i bałam się jak z tym wszystkim sobie poradzę. Na szczęście pojawiły się na mojej drodze osoby, które mi w tym wszystkim pomogły. Jestem dumna z siebie. Dopiero teraz widzę jak ciężką i mozolną pracę przeszłam. Przez pierwsze dwa miesiące płakałam w poduszkę, ale cieszę się, że tu jestem i mam nadzieję, że ten sezon będzie udany dla nas wszystkich.

Nowy sezon, nowa drużyna, nowe cele. Z większością dziewczyn znałyście się z parkietów. Jak się czujesz tutaj w Łodzi?

- Czuję się świetnie. Przed meczem rozmawiałam chwilę z Bartkiem Dąbrowskim. Jeśli chodzi o dziewczyny to z większością się bardzo dobrze znamy. Jest tutaj Drusia czy Ola Wenerska, które grały ze mną dwa sezony temu w Kaliszu. Są to dla mnie bliskie twarze z boiska. Myślę, że mamy dobrą atmosferę i bardzo równy zespół. Wydaje mi się, że to będzie wielkim atutem dla nas. Każda może zastąpić każdą na boisku.

Mieszanka młodości, doświadczenia i charakterów.

- Tak, jest tutaj połączenie wszystkiego. Wierzę, że jest to przepis na sukces.

W finale Memoriału zagracie z drużyną ŁKS. Zapowiada się ciekawy mecz.

- Warto przyjść i zobaczyć to spotkanie. Przede wszystkim pierwsze derby. Nie miałam jeszcze okazji występować w takim meczu. Może być fajne widowisko. To też trudny okres. Przepracowałyśmy ciężko ten miesiąc i wydaje mi się, że same nie spodziewałyśmy się sporej dynamiki ale dzisiaj przez pierwsze dwa sety ona była. Super prognostyk na przyszłość.

Sponsorzy tytularni

Sponsorzy główni

Partnerzy techniczni