Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Wywiad z Alicją Grabką
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Wywiad z Alicją Grabką
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Wywiad z Alicją Grabką
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Po dwóch pierwszych setach mieliśmy ochotę na zwycięstwo 3:0, jednak na ostatni gwizdek musieliśmy troszkę dłużej poczekać. Trzeba też pamiętać, że jest to okres przygotowawczy i testowanie różnych wariantów jest równie ważne.
- Po dwóch setach trener zrobił zmiany. To na pewno miało też wpływ. Trzeba było się dostosować do nowych zawodniczek. Sparingi są od tego, żeby próbować i robić rotację. Uważam, że wyglądało to fajnie. Apetyt rośnie w miarę jedzenia to prawda i mam nadzieję, że w finale pokażemy się z jeszcze lepszej strony.
Już po plaży w Ustce podkreślałaś, że bardzo cieszysz się z powrotu do grania. Widać ten błysk w oku.
- Dla mnie to była pierwsza tak długa przerwa od siatkówki. Osiem miesięcy bez dotykania piłki to było naprawdę coś bardzo ciężkiego. Wiedziałam, że fizycznie sobie z tym poradzę. Bardziej nie wiedziałam jak moja głowa to zniesie. Bardzo się cieszę, że już jestem. Nie boli mnie ta noga i wydaje mi się, że jak ktoś nie wiedział, że miałam operację to z boku nie wygląda to najgorzej. Chciałam też podziękować Guardian Clinic - to oni przygotowali mnie do tego sezonu. Teraz widzę jak ciężką i dobrą rehabilitację przeszłam. Noga po prostu daje radę!
To był trudny okres dla Ciebie, ale jak widać już było w tym sparingu, świetnie sobie z tym poradziłaś.
- Był to ciężki czas ale też ten czas otworzył mi oczy na wiele spraw. Niby nie miałam czasu by spędzić go z rodziną, czy znajomymi i przyjaciółmi. Po pierwszej pięciomiesięcznej rehabilitacji, gdzie byłam zamknięta w Koninie, jak przyszedł czas wakacji to moja głowa zrozumiała jak bardzo tego potrzebowałam żeby mocno zatęsknić za siatkówką. Dla mnie siatkówka zawsze była całym życiem i bałam się jak z tym wszystkim sobie poradzę. Na szczęście pojawiły się na mojej drodze osoby, które mi w tym wszystkim pomogły. Jestem dumna z siebie. Dopiero teraz widzę jak ciężką i mozolną pracę przeszłam. Przez pierwsze dwa miesiące płakałam w poduszkę, ale cieszę się, że tu jestem i mam nadzieję, że ten sezon będzie udany dla nas wszystkich.
Nowy sezon, nowa drużyna, nowe cele. Z większością dziewczyn znałyście się z parkietów. Jak się czujesz tutaj w Łodzi?
- Czuję się świetnie. Przed meczem rozmawiałam chwilę z Bartkiem Dąbrowskim. Jeśli chodzi o dziewczyny to z większością się bardzo dobrze znamy. Jest tutaj Drusia czy Ola Wenerska, które grały ze mną dwa sezony temu w Kaliszu. Są to dla mnie bliskie twarze z boiska. Myślę, że mamy dobrą atmosferę i bardzo równy zespół. Wydaje mi się, że to będzie wielkim atutem dla nas. Każda może zastąpić każdą na boisku.
Mieszanka młodości, doświadczenia i charakterów.
- Tak, jest tutaj połączenie wszystkiego. Wierzę, że jest to przepis na sukces.
W finale Memoriału zagracie z drużyną ŁKS. Zapowiada się ciekawy mecz.
- Warto przyjść i zobaczyć to spotkanie. Przede wszystkim pierwsze derby. Nie miałam jeszcze okazji występować w takim meczu. Może być fajne widowisko. To też trudny okres. Przepracowałyśmy ciężko ten miesiąc i wydaje mi się, że same nie spodziewałyśmy się sporej dynamiki ale dzisiaj przez pierwsze dwa sety ona była. Super prognostyk na przyszłość.