Joanna Mirek: Kontrolowałyśmy to spotkanie od samego początku do końca

Autor: Redakcja Budowlani

Joanna Mirek: Kontrolowałyśmy to spotkanie od samego początku do końca

Zawodniczki Budowlanych Łódź bez najmniejszych problemów rozprawiły się w trzech setach ze Stalą Mielec. O dzisiejszej rywalizacji, świętach, klubowym kalendarzu i nie tylko, opowiada kapitan naszego zespołu, Joanna Mirek! Zapraszamy! Choć to 13. kolejka PlusLigi Kobiet, to nie przyniosło Wam to pecha. Jak się grało? - Cieszę się, że zagrałyśmy tak dobry mecz, w tak dobrym stylu i kontrolowałyśmy go od początku do końca. To jest bardzo ważne. Tego właśnie musimy się nauczyć, żeby trzymać tę stabilizację przez cały mecz, bo jak do tej pory grałyśmy różnie. Miałyśmy fragmenty dobrej gdy, ale i też fatalnej, z której później ciężko było wyjść. Mam nadzieję, że utrzymamy tę stabilizację już do końca ligi i nie będziemy schodzić poniżej pewnego poziomu. Nad czym trzeba jeszcze popracować, by to co pokazujecie na boisku wyglądało jeszcze lepiej, by uniknąć takich historii jak ostatnio w Bydgoszczy? - Myślę, że musimy popracować nad detalami. Wyeliminować głupie błędy, które jeszcze nam się zdarzają. Cały czas musimy pracować i oczywiście pracujemy ciężko nad przyjęciem i jest ono już coraz lepsze. Także myślę, że jeśli utrzymamy tę pracę, albo nawet polepszymy na treningu, to będzie jeszcze lepiej. Co zadecydowało o takim a nie innym przebiegu spotkania z Pałacem Bydgoszcz? Dwa pierwsze sety wygrane dość pewnie, a później jakieś rozprężenie i widzieliśmy jak to się skończyło. - Myślę, że tak. Tu chyba zadecydowała głowa. Za szybko puściłyśmy tę koncentrację, myślałyśmy, że to będzie takie łatwe spotkanie 3:0 i szybko do domu, a jednak Bydgoszcz pokazała ten pazur. Sport jest nieprzewidywalny, kobieta jest nieprzewidywalna. My nie umiałyśmy się już z tego pozbierać. Szkoda, bardzo tego żałuję, bo przegrałyśmy wygrany mecz i to na własne życzenie. Wasze pojedynki z Pałacem są już skazane na tie-breaki? Pierwszy mecz w tym sezonie także dostarczył wielu emocji. - No tak, szkoda tylko, że oba mecze na ich korzyść. Zobaczymy. Jeśli jeszcze będziemy się z nimi spotykać w tym sezonie, to na pewno będziemy się już mocniej i solidniej koncentrować. W trakcie dzisiejszego spotkania miała miejsce zmiana, w Pani miejscu pojawiła się Anita Kwiatkowska. Ze zdrowiem wszystko w porządku? - To nie ma żadnego związku ze zdrowiem, wszystko jest w porządku, wszystkie dziewczyny są w stu procentach przygotowane do gry. Myślę, że trener dał też Anicie możliwość gry. Kontrolowałyśmy to spotkanie od samego początku do końca, także spokojnie mogłam grać czy ja, czy Anita. Świąteczna przerwa dobrze na Was podziałała? Była okazja, by spróbować wszystkich świątecznych przysmaków? - Jak zawsze święta obfitują w przysmaki i to są takie specyficzne święta, bo jest wiele rzeczy, które je się tylko wtedy. Myślę, że każda z nas spędziła je z rodziną, bo to bardzo rodzinny okres. Później każda z nas wybawiła się z okazji sylwestra i z nowymi siłami wróciłyśmy do treningów. Wracając jeszcze do sylwestra. Jak to naprawdę wygląda, bo wiele mówi się o tym, że sportowcy jednak inaczej świętują, nie zawsze mogą pozwolić sobie na huczne zabawy do białego rana. - Tak naprawdę miałyśmy wolne 31 grudnia i 1 stycznia. 2 stycznia już miałyśmy normalny poranny trening, więc wiadomo, że nie mogłyśmy bardzo szaleć. Każdy sportowiec wie, że nie może nadużywać alkoholu, bo to bardzo, ale to bardzo źle wpływa na stan mięśni. Jesteśmy profesjonalistkami, zdajemy sobie z tego sprawę, ale to jest normalna zabawa sylwestrowa. Spędzamy ją w klubach, na balach, u znajomych, tam gdzie chcemy. Lada chwila gracie z AZS-em Białystok. Przydałyby się te trzy punkty, żeby zabezpieczyć dobrą pozycję. - Dokładnie. Uważam, że ten zespół jest jak najbardziej w naszym zasięgu. Te punkty są nam cały czas bardzo potrzebne, ponieważ pierwsza runda nie wyszła nam tak, jak byśmy tego chciały. Będziemy walczyć. Na pewno pojedziemy tam tak skoncentrowane i z taką chęcią zwycięstwa, jak przystąpiłyśmy do tego meczu. Ostatnio na ławkach trenerskich w różnych zespołach pojawiają się roszady. Czy z Waszej perspektywy to coś zmienia? Wpływa to na system przygotowań? - Nie, myślę że nie, ale do tego meczu szczególnie się koncentrowałyśmy, bo zawsze zmiana trenera wpływa na zespół. Dziewczyny chcą się pokazać z jak najlepszej strony i dodaje im to wiatru w żagle. Tu na szczęście się to nie sprawdziło, bo Mielec nie zagrał dzisiaj dobrego spotkania. To jest tylko dla nas plus. W Białymstoku też nastąpiła zmiana trenera i również będziemy musiały podejść do tego meczu bardzo skoncentrowane. Od dziś kibice mogą już kupować kalendarze z Waszymi zdjęciami. Jak podobała się zabawa na planie zdjęciowym w roli modelki? - To jest tak naprawdę ciężka sprawa, bo my nie umiemy pozować. Pan fotograf i pan stylista, którzy byli z nami, byli z nas bardzo zadowoleni i powiedzieli, że nie spodziewali się, że to będzie tak łatwe i proste. Efekty tego kibice mogą oglądać po zakupie kalendarza, do czego serdecznie namawiamy (uśmiech). Dziękuję bardzo i życzę dużo zdrowia. - Dziękuję bardzo. Rozmawiała Olga Kabała  

Zawodniczki Budowlanych Łódź bez najmniejszych problemów rozprawiły się w trzech setach ze Stalą Mielec. O dzisiejszej rywalizacji, świętach, klubowym kalendarzu i nie tylko, opowiada kapitan naszego zespołu, Joanna Mirek! Zapraszamy!


Choć to 13. kolejka PlusLigi Kobiet, to nie przyniosło Wam to pecha. Jak się grało?
- Cieszę się, że zagrałyśmy tak dobry mecz, w tak dobrym stylu i kontrolowałyśmy go od początku do końca. To jest bardzo ważne. Tego właśnie musimy się nauczyć, żeby trzymać tę stabilizację przez cały mecz, bo jak do tej pory grałyśmy różnie. Miałyśmy fragmenty dobrej gdy, ale i też fatalnej, z której później ciężko było wyjść. Mam nadzieję, że utrzymamy tę stabilizację już do końca ligi i nie będziemy schodzić poniżej pewnego poziomu.
Nad czym trzeba jeszcze popracować, by to co pokazujecie na boisku wyglądało jeszcze lepiej, by uniknąć takich historii jak ostatnio w Bydgoszczy?
- Myślę, że musimy popracować nad detalami. Wyeliminować głupie błędy, które jeszcze nam się zdarzają. Cały czas musimy pracować i oczywiście pracujemy ciężko nad przyjęciem i jest ono już coraz lepsze. Także myślę, że jeśli utrzymamy tę pracę, albo nawet polepszymy na treningu, to będzie jeszcze lepiej.
Co zadecydowało o takim a nie innym przebiegu spotkania z Pałacem Bydgoszcz? Dwa pierwsze sety wygrane dość pewnie, a później jakieś rozprężenie i widzieliśmy jak to się skończyło.
- Myślę, że tak. Tu chyba zadecydowała głowa. Za szybko puściłyśmy tę koncentrację, myślałyśmy, że to będzie takie łatwe spotkanie 3:0 i szybko do domu, a jednak Bydgoszcz pokazała ten pazur. Sport jest nieprzewidywalny, kobieta jest nieprzewidywalna. My nie umiałyśmy się już z tego pozbierać. Szkoda, bardzo tego żałuję, bo przegrałyśmy wygrany mecz i to na własne życzenie.
Wasze pojedynki z Pałacem są już skazane na tie-breaki? Pierwszy mecz w tym sezonie także dostarczył wielu emocji.
- No tak, szkoda tylko, że oba mecze na ich korzyść. Zobaczymy. Jeśli jeszcze będziemy się z nimi spotykać w tym sezonie, to na pewno będziemy się już mocniej i solidniej koncentrować.
W trakcie dzisiejszego spotkania miała miejsce zmiana, w Pani miejscu pojawiła się Anita Kwiatkowska. Ze zdrowiem wszystko w porządku?
- To nie ma żadnego związku ze zdrowiem, wszystko jest w porządku, wszystkie dziewczyny są w stu procentach przygotowane do gry. Myślę, że trener dał też Anicie możliwość gry. Kontrolowałyśmy to spotkanie od samego początku do końca, także spokojnie mogłam grać czy ja, czy Anita.
Świąteczna przerwa dobrze na Was podziałała? Była okazja, by spróbować wszystkich świątecznych przysmaków?
- Jak zawsze święta obfitują w przysmaki i to są takie specyficzne święta, bo jest wiele rzeczy, które je się tylko wtedy. Myślę, że każda z nas spędziła je z rodziną, bo to bardzo rodzinny okres. Później każda z nas wybawiła się z okazji sylwestra i z nowymi siłami wróciłyśmy do treningów.
Wracając jeszcze do sylwestra. Jak to naprawdę wygląda, bo wiele mówi się o tym, że sportowcy jednak inaczej świętują, nie zawsze mogą pozwolić sobie na huczne zabawy do białego rana.
- Tak naprawdę miałyśmy wolne 31 grudnia i 1 stycznia. 2 stycznia już miałyśmy normalny poranny trening, więc wiadomo, że nie mogłyśmy bardzo szaleć. Każdy sportowiec wie, że nie może nadużywać alkoholu, bo to bardzo, ale to bardzo źle wpływa na stan mięśni. Jesteśmy profesjonalistkami, zdajemy sobie z tego sprawę, ale to jest normalna zabawa sylwestrowa. Spędzamy ją w klubach, na balach, u znajomych, tam gdzie chcemy.
Lada chwila gracie z AZS-em Białystok. Przydałyby się te trzy punkty, żeby zabezpieczyć dobrą pozycję.
- Dokładnie. Uważam, że ten zespół jest jak najbardziej w naszym zasięgu. Te punkty są nam cały czas bardzo potrzebne, ponieważ pierwsza runda nie wyszła nam tak, jak byśmy tego chciały. Będziemy walczyć. Na pewno pojedziemy tam tak skoncentrowane i z taką chęcią zwycięstwa, jak przystąpiłyśmy do tego meczu.
Ostatnio na ławkach trenerskich w różnych zespołach pojawiają się roszady. Czy z Waszej perspektywy to coś zmienia? Wpływa to na system przygotowań?
- Nie, myślę że nie, ale do tego meczu szczególnie się koncentrowałyśmy, bo zawsze zmiana trenera wpływa na zespół. Dziewczyny chcą się pokazać z jak najlepszej strony i dodaje im to wiatru w żagle. Tu na szczęście się to nie sprawdziło, bo Mielec nie zagrał dzisiaj dobrego spotkania. To jest tylko dla nas plus. W Białymstoku też nastąpiła zmiana trenera i również będziemy musiały podejść do tego meczu bardzo skoncentrowane.
Od dziś kibice mogą już kupować kalendarze z Waszymi zdjęciami. Jak podobała się zabawa na planie zdjęciowym w roli modelki?
- To jest tak naprawdę ciężka sprawa, bo my nie umiemy pozować. Pan fotograf i pan stylista, którzy byli z nami, byli z nas bardzo zadowoleni i powiedzieli, że nie spodziewali się, że to będzie tak łatwe i proste. Efekty tego kibice mogą oglądać po zakupie kalendarza, do czego serdecznie namawiamy (uśmiech).
Dziękuję bardzo i życzę dużo zdrowia.
- Dziękuję bardzo.

Rozmawiała Olga Kabała
 

Sponsorzy tytularni

Sponsorzy główni

Partnerzy techniczni