Sylwia Pycia: Było dużo radości, żywiołowości

Autor: Redakcja Budowlani

Sylwia Pycia: Było dużo radości, żywiołowości

22 stycznia doszło do pojedynku pomiędzy Grot Budowlani Łódź a zespołem ŁKS Commercecon Łódź. Było to kolejne spotkanie derbowy w tym sezonie. Po raz drugi zwycięskie dla naszej ekipy! Mecz zakończył się w trzech szybkich setach (25:18, 25:16, 25:17). Nasza kapitan, Sylwia Pycia odpowiedziała nam na kilka pytań po tym spotkaniu. Zapraszamy do przeczytania wywiadu z naszą środkową.

22 stycznia doszło do pojedynku pomiędzy Grot Budowlani Łódź a zespołem ŁKS Commercecon Łódź. Było to kolejne spotkanie derbowy w tym sezonie. Po raz drugi zwycięskie dla naszej ekipy! Mecz zakończył się w trzech szybkich setach (25:18, 25:16, 25:17). Nasza kapitan, Sylwia Pycia odpowiedziała nam na kilka pytań po tym spotkaniu. Zapraszamy do przeczytania wywiadu z naszą środkową.

 

Agnieszka Pruszkowska: Po raz drugi wygrałyście mecz derbowy. Dla kibiców nie są to zwykłe spotkania. To walka o swego rodzaju tron i koronę, o królowanie w mieście włókniarzy. Myślę jednak, że nie samo zwycięstwo cieszy ale również styl w jakim je odniosłyście. Szybka, spektakularna wygrana. ŁKS Commercecon Łódź był bez szans w tym starciu. Widać, że nastąpiła odmiata po trudnym meczu ligowym z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, który zakończył się po tie-breaku.  

Sylwia Pycia: Ostatnio nie grałyśmy dobrze. Zaczęło się to mniej więcej od spotkania z Piłą. W tym roku nie było do tej pory takiego meczu, z którego mogłybyśmy być w pełni zadowolone, dlatego tym bardziej obawiałyśmy się rywalizacji z ŁKS-em. Wiedziałyśmy, że to spotkanie derbowe, była presja zewnętrzna. Obawiałyśmy się drużyny przeciwnej i naszej postawy na boisku, tego co zagramy. Dlatego strasznie się cieszę, że ten mecz wyglądał tak, jak wyglądał. Zagrałyśmy wszystkie razem, wspierałyśmy się, było dużo radości, żywiołowości i przede wszystkim jestem zadowolona z tego, że było bardzo mało naszych błędów, które niewątpliwe ostatnio zbyt często się pojawiały i były naszą bolączką.

Po pierwszym spotkaniu derbowym doszło do transferu w ekipie ŁKS-u. Dołączyła do nich bardzo dobra libero, Krystyna Strasz. Ostatnie sukcesy tego zespołu, między innymi wygrana z dąbrowiankami, mogły skłaniać nas do myślenia, że tym razem nie pójdzie tak gładko. Jednak obawy były zupełnie niesłuszne. Czy ŁKS w ogóle czymś Was zaskoczył?

-W momencie zmiany atakującej, gdy zeszła Iza Kowalińska, odniosłam wrażenie, że ŁKS stracił jakiekolwiek argumenty. Na pewno Krysia wzmocniła ten zespół w przyjęciu, obronie. Jednak skutecznie udawało nam się ją omijać zagrywką. Zdecydowanie nasz zespół był mocniejszy w tym starciu.

Ta przerwa świąteczna, początek roku jest zawsze trudny. Ciężko utrzymać formę przez cały sezon i najczęściej właśnie w tym okresie następuje kryzys. U Was też się on pojawił?

- Wszyscy to obserwują, że na przełomie grudnia i stycznia pojawia się spadek formy wśród zawodniczek. Nie ma co ukrywać, nas również to dotyczy. Miejmy jednak nadzieję, że już powoli z tego wychodzimy i idziemy z naszą formą do góry, ku lepszemu.

Mimo tego kryzysu wszystkie spotkania wygrałyście, poza tym pierwszym z rzeszowiankami. A po meczu derbowym śmiało można stwierdzić, że wracamy do tego co było!

- Myślę, że zeszło z nas takie złe powietrze. Wróciła do nas wiara, bo gdzieś tam ona nam uciekła.

Za nami niedzielny pojedynek z ŁKS Commercecon, a w środę już kolejne starcie. Tym razem w ramach rozgrywek Pucharu CEV. Pierwsze spotkanie z Luka Bar przebiegało pod Wasze dyktando. Niewątpliwie poszło gładko. Czy w środę możemy liczyć na równie szybki mecz?

- Z całym szacunkiem dla naszych przeciwniczek ale muszę powiedzieć, że po tym co zaprezentowały podczas ostatniego meczu, to poziom ich gry nie należy do najwyższego z możliwych. Jeżeli my utrzymamy swój poziom, to spotkanie powinno przebiegać pod naszą kontrolą i zakończyć się w trzech setach.

Początek sezonu był zdecydowanie spokojniejszy niż obecny okres. Orlen Liga, Puchar Polski, Puchar CEV. Gracie mecze co trzy, cztery dni, a nie raz w tygodniu. Czy jest to trudniejsze? Czy może łatwiejsze? Które tempo wolicie?

- Ciężko powiedzieć czy wolimy, czy nie wolimy. Jest taki harmonogram grania, a my musimy się do niego dostosować. Na pewno ma on wiele minusów, nie ma co tego ukrywać. Uczestnictwo w Pucharze CEV wiąże z podróżami. Myślę, że to właśnie przemieszczanie się jest najbardziej uciążliwe i męczące. Brak też czasu na zrobienie dobrego treningu, takiego mikrocyklu, który zazwyczaj się robi, kiedy jest jeden mecz w tygodniu. Także to są te największe minusy. Nie tylko my mamy takie utrudnienia, inne zespoły również. Wszyscy muszą sobie radzić z natłokiem meczów. Kto poradzi sobie lepiej ten wyjdzie z tego zwycięsko.

 

 

Rozmawiała Agnieszka Pruszkowska

Zdjęcie: Katarzyna Kozłowska

Sponsorzy tytularni

Sponsorzy główni

Partnerzy techniczni